czwartek, 12 grudnia 2013

Lemon (for) Marines;)

   Kontynuując niebanalny temat odkwaszania organizmu, warto wspomnieć o niezwykle dobroczynnym wpływie picia - wody z cytryną. Co najmniej kilka powodów powinno skłonić Was do przetestowania owego napoju :) Jako 'królik czasem doświadczalny' zdecydowanie polecam, zwłaszcza rano przed śniadaniem, gdy wspomnienie zbyt późnej kolacji daje o sobie bezwstydnie znać ;) W oka mgnieniu nasze samopoczucie poprawia się, wraca apetyt, po prostu chce się żyć:)





   Woda z cytryną zbawiennie wpływa na prawidłowe funkcjonowanie układu pokarmowego, mobilizuje do pracy wątrobę przez co proces samoczynnego usuwania toksyn z organizmu ulega znacznemu przyśpieszeniu.
Cytryna chroni przed zakwaszeniem organizmu, neutralizuje kwaśne produkty przemiany materii ( tu proponuję subtelny 'comeback' do tabeli produktów zasado - i kwasotwórczych -post pt: 'Więcej zasad').

   Cytrynowe orzeźwienie dzięki zawartości flawonoidów oraz potasu obniża ciśnienie krwi i poziom złego cholesterolu, korzystnie wpływa na naczynia krwionośne - uelastyczniając i wzmacniając je, zaś dzięki bakteriobójczym terpenom, pektynom i olejkom eterycznym zmniejsza ryzyko wrzodów żołądka, przyśpiesza leczenie stanów zapalnych. Cytryna to prawdziwy killer dla Helicobacter pylori.
Kwas askorbinowy, w który obfituje cytryna jest niezbędny do utrzymania skóry, chrząstek, zębów w dobrej kondycji przez długi czas.

   Zalecana dawka dzienna to sok z połowy cytryny na szklankę wody, ale nawet mniejsza ilość soku daje pozytywne efekty. Zachęcam do testu  ;)


Pozdrawiam wszystkich fit 'Marines' ;)

Meg

środa, 4 grudnia 2013

Sexy plecy w małej czarnej

   Już za moment gorący czas świątecznych imprez, spotkań towarzyskich, sylwestrowego szaleństwa , karnawałowej burzy zmysłów...wraz z nim czas małej czarnej, odkrytych, tudzież pod boa, w cekinach ale zawsze sexy pleców...


   Nawet skromna little black dress będzie wyglądała uroczo gdy pamiętamy o ładnej linii pleców :) Prawidłowa postawa to również uniknięcie bólu, przeciążeń kręgosłupa, z którymi zmaga się większość z nas i wizualny bonus w postaci paru centymetrów wzrostu więcej :)
 Mimo iż czasu niewiele proponuję kilka ćwiczeń, które wzmocnią, rozpracują plecy i korzystnie wpłyną na świadomość prawidłowej postawy ciała. Każde ćwiczenie wykonujemy bez pośpiechu, spokojnie oddychając i koncentrując się na technice.

1/ Martwy ciąg - 


Ćwiczenie przykładowo wykonane z hantlami, które możecie swobodnie zastąpić nawet butelkami z wodą (np: 0,5 l) ;) 
Technika - *Pozycja wyjściowa- stopy na szerokość bioder, kolana lekko odblokowane, płaskie plecy , głowa w naturalnym położeniu, ręce na szerokość barków;
* Wykonujemy opad cofając lekko biodra, plecy pozostają proste, w końcowej fazie pod kątem 90 st względem podłogi , głowa w linii pleców, 
* Wyjście w górę płynne, do pionu bez nadmiernego wygięcia kręgosłupa w odcinku lędźwiowym, mięśnie brzucha napięte.


2/ 'Strzał z łuku' -



Technika - *Pozycja wyjściowa - stopy na szerokość bioder, kolana odblokowane, łokcie ugięte, hantle z przodu razem na wysokości mostka;
* Wykonujemy rotację w biodrach, napinając mięśnie brzucha, cofając jeden łokieć, jednocześnie prostując do przodu drugi (ruch naśladuje napinanie łuku) - łokieć i wyprostowane ramię tworzą jedną linię; ruch jest szeroki, łopatki precyzyjnie ściągnięte;
* Powrót do pozycji wyjściowej powoli, powtórzenie na drugą stronę.



3/ Podwójne V-


Technika - *Pozycja wyjściowa - pozycja na brzuchu, nogi proste w kolanach, ręce proste w łokciach razem tworzą literę V, kciuki skierowane w sufit;
* Wykonując wdech unosimy barki, ściągamy łopatki , napinamy mięśnie grzbietu;
* Spokojny powrót do leżenia. Całe ćwiczenie wykonujemy płynnie, bez szarpania.



4/ Równowaga -


Technika - *Pozycja wyjściowa - klęk podparty (kolana pod kątem 90 st) , ramiona na szerokość barków- prostopadle do podłogi, mięśnie brzucha napięte;
* Unosimy wyprostowaną nogę w tył (do wysokości pleców) razem z przeciwną ręką - napinamy pośladek, wyciągamy dłoń daleko do przodu zachowując proste plecy, głowa pozostaje w linii pleców. Wytrzymanie 'wykończonej 'pozycji min 10 sekund i zmiana strony.

   Każde z zaprezentowanych ćwiczeń wykonujemy w 3 seriach po min 8 powtórzeń, pamiętając o krótkiej rozgrzewce i stretchingu kończącym sesję.


Jednym z moich ulubionych ćwiczeń na plecy, które jednocześnie relaksuje , fantastycznie rozluźnia i masuje przeciążony kręgosłup jest tzw. Luzak na dużej piłce:) (jak na zdjęciu)
*Całe plecy, głowa na piłce, ręce za głową lub do boku, nogi proste lub ugięte w kolanach. Staramy się delikatnie rozkołysać (w przód i tył) tak aby poczuć pełne rozciąganie kręgosłupa i mięśni grzbietu. 
Polecam ! :)




    Duże piłki to według mnie absolutny hit wśród sprzętu do fitnessu/rehabilitacji. Zachęcam do zakupu i domowego treningu, który oprócz wszechstronnego wzmacniania całego ciała, poprawia równowagę i siłę wewnętrzną:) Duże piłki to również świetna zabawa i relax! 

 Ćwiczymy plecy!

Pozdrawiam serdecznie :)

Meg














wtorek, 19 listopada 2013

Let's Pumpkin ! ;)

   Zimne, ponure wieczory to fantastyczna okazja do eksperymentowania w kuchennych przestworzach;) z przyjaciółmi, Rodzinką, sielsko- singielsko :)
Całkiem niedawno u mojej przyjaciółki Beatki jako podkuchenna miałam okazję uczestniczyć w absolutnie spontanicznym eksperymencie dyniowym:) Wyszło pysznie, kolorowo i zdrowo! Zachęcam do wypróbowania a teraz oddaję głos pomysłodawczyni - Beatce :)



Pozdrawiam jak zawsze serdecznie

Meg
Królowa panuje – let’s pumpkin!

Jesień rozgościła się już na dobre, w barwach przechodząc w szarość, tracąc dzień, przynosząc mgły, zimno i słotę (choć w tym roku i tak nie mamy powodów do narzekań). Ale niewątpliwą zaletą tej pory roku jest to, że nasza dieta może być bogata w witaminy i minerały zawarte w świeżych warzywach i owocach, a nasze talerze apetycznie intensywnie kolorowe. Najpiękniejszym, moim zdaniem, kolorem raczy nas królowa sezonu – dynia. W ostatnich latach staje się ona coraz bardziej popularna, dostępna w coraz liczniejszych odmianach, co inspiruje do modyfikowania i wymyślania kolejnych sposobów jej przyrządzania. Można ją gotować, piec, wykorzystywać jako bazę do zup, racuchów, ciast, sałatek, farszu pierogów, naleśników… uff!
Jednak głębsze „uff” wyrwie się z naszych zgrabnych piersi, kiedy uda nam się wymienić jej wszystkie walory odżywcze. Po kolei.
Miąższ dyni szczególnie bogaty jest w beta-karoten - przeciwutleniacz zapobiegający nowotworom (im bardziej intensywny kolor miąższu, tym go więcej), witaminy: E, B1, B2, C i PP, kwas foliowy i pantotenowy, składniki mineralne: fosfor, żelazo, potas, wapń, a także dużo błonnika. Przy całym tym bogactwie odżywczym jest bardzo niskokaloryczna, zatem, świetna do walki z nadwagą.
Oprócz miąższu jadalne, bardzo odżywcze, a wręcz lecznicze, są pestki. Jedzone świeże, nieprzesuszone, stanowią lekarstwo na pasożyty przewodu pokarmowego. Wysuszone, a najlepiej uprażone na suchej patelni, to świetny dodatek do sałatek, zup, innych dań lub jako przekąska. Zawierają łatwostrawne białka, witaminę E i mikroelementy: selen, magnez, cynk, miedź, mangan. Dzięki tym walorom stosuje się je w leczeniu stanów zapalnych dróg moczowych, chorób skóry, wrzodów żołądka i trudno gojących się ran.
To jeszcze nie wszystko! Pestki w 30-40% składają się z oleju, który tłoczony na zimno, zawiera dużą ilość nienasyconych kwasów tłuszczowych i fitosteroli, obniżających poziom cholesterolu, zwalczających wolne rodniki. Ponadto, substancje zawarte w oleju są niezbędne do budowy błon komórkowych, prawidłowej regeneracji komórek oraz podnoszą odporność organizmu.
Często jest tak, że jeżeli coś jest tak zdrowe i wartościowe, niekoniecznie smakuje. Jednak w przypadku oleju z pestek dyni jest odwrotnie – smakuje wybornie. Należy go spożywać na zimno (aby nie utracił walorów). Jest świetny np. jako dodatek dresingów do sałatek, deserów. A u mnie eksplozję kubków smakowych wywołuje jedzony z lodami waniliowymi. Koniecznie spróbujcie!
No i co, czyż nie należy się gardłowe „UFFF”?!...

W swojej kuchni najczęściej wykorzystuję dynię do przygotowania zup. Na różnorakie sposoby i z różnymi dodatkami, ale najchętniej z takimi, które powodują, że zupa jest aromatyczna i rozgrzewająca. Odpowiednią porcję takiej właśnie zupy miałam szczęśliwie w lodówce, kiedy to ostatnio nieoczekiwanie (acz sprawiając mi tym wielką radość) odwiedziła mnie Meg. A ponieważ była zmarznięta i baaardzo głodna (co już nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem), nie zwlekając odgrzałam zupę, którą w okamgnieniu pochłonęłyśmy z apetytem i dopiero kiedy skrobałyśmy już łyżkami po dnie misek zreflektowałyśmy się, że… fotka przed konsumpcją nie zdjęta (ups!). Jednak taka strata jest akurat niewielka, bo chyba każdy wie lub łatwo sobie wyobrazi, jak wygląda zupa-krem z dyni… Ale już jak smakuje, oooo, tego słowa łatwo nie oddadzą. Zresztą, co wam po naszych wrażeniach. Zróbcie sobie sami. To łatwe. Voila!

Rozgrzewający krem z dyni

Do przygotowania zupy użyłam dyni melonowej, której miąższ ma bardzo intensywny kolor (beta-karoten!), jest aromatyczny w smaku i łatwo się rozgotowuje, niestety jej skóra nie jest jadalna, więc trzeba ją uprzednio obrać. Są odmiany dyni z jadalną skórą, np. piżmowa, hokkaido, te zaleca się spożywać szczególnie pieczone lub duszone, bo po ugotowaniu ich miąższ pozostaje zwarty i nabiera wyjątkowego aromatu – pieczonych kasztanów lub ziemniaków. Oczywiście, można ich też użyć do przygotowania zupy.

Składniki:
1 kg dyni obranej (patrz wyżej) i pokrojonej w kostkę,
2-3 ziemniaki (opcjonalnie) obrane i pokrojone w kostkę,
1 litr bulionu warzywnego,
2-3 cm korzenia świeżego imbiru, obranego, startego na tarce lub drobno posiekanego,
1 cebula pokrojona (wszystko jedno jak),
2 ząbki czosnku posiekane lub wyciśnięte przez praskę,
1 płaska łyżeczka mielonych nasion kolendry,
1 płaska łyżeczka mielonych nasion kminu rzymskiego,
1 szklanka mleka lub puszka mleka kokosowego (opcjonalnie),
3-4 łyżki oliwy z oliwek,
sól, pieprz.

W garnku, w którym ugotujesz zupę rozgrzej oliwę, zeszklij cebulę, czosnek i imbir, dodaj kolendrę, kmin, smaż chwilę. Następnie dodaj dynię i ziemniaki, wymieszaj, zalej gorącym bulionem. Gotuj aż warzywa będą miękkie. Zmiksuj wszystko. Jeśli chcesz, aby zupa była rzadsza możesz rozrzedzić ją dodając mleko lub mleko kokosowe (można też użyć wody lub dodatkowej porcji bulionu). Teraz dodaj sól i pieprz do smaku, chwilę gotuj. Gotowe!

Taki krem można jeść sam lub z różnymi dodatkami zależnie od upodobań. Ja lubię z prażonymi pestkami słonecznika lub dyni. A jeśli, dajmy na to, spodziewasz się gości i chcesz usłyszeć ich pomruki zadowolenia w trakcie jedzenia, to (według pomysłu Agnieszki Kręglickiej, restauratorki i ekspertki gotowania) przygotuj aromatyczną salsę siekając kawałek świeżego ananasa, melona, mango, garść listków kolendry. Wymieszaj to z łyżeczką soku z cytryny. Do każdej porcji zupy dodawaj po łyżce salsy, której słodycz i aromaty fenomenalnie równoważą „pazur” zupy. Palce lizać!

Zamiast fotki  zupy zdjęcie z plantacji dyni (mooorze dyni), zrobione parę lat temu podczas idyllicznego snucia się przez urokliwe zakamarki Prowansji, echh, było magicznie…

Zupka zjedzona, ale niedosyt pozostaje, a gość niedokarmiony to kompromitacja dla gospodarza (tym bardziej TAKI GOŚĆ!). Odnośnie tego, co na drugi ząb, zważywszy zawartość „spiżarni” decyzja jest prosta. Voila!

Risotto z dynią

Składniki (dla 2 osób):
40-50 dkg dyni pokrojonej w kostkę,
ryż arborio (lub innej odmiany odpowiedniej do risotto) – przygotowując risotto zawsze daję 2 garście ryżu na osobę plus jedna garść dodatkowo,
0,5 l bulionu warzywnego,
1 kieliszek białego wytrawnego wina,
1 cebula,
1 ząbek czosnku,
ok. 1 cm korzenia świeżego imbiru,
świeży tymianek – listki oskubane z kilku gałązek,
3 łyżki tartego parmezanu,
2-3 łyżki oliwy,
2 łyżki schłodzonego masła,
sól, pieprz.

Na rozgrzanej oliwie zeszklij posiekane cebulę, czosnek, imbir. Wrzuć dynię, chwilę smaż. Dodaj ryż, wymieszaj, przesmaż, aż jego ziarenka zaczną się robić lekko przezroczyste. Sprawi to, że będą chłonęły bulion w trakcie gotowania. Wlej wino, zamieszaj, odparuj alkohol. Dodaj listki tymianku. Wlej chochlę bulionu, zamieszaj. W miarę wchłaniania bulionu przez ryż dodawaj kolejne porcje. Na początku będziesz to robić częściej, w miarę pęcznienia ryżu coraz wolniej (jeśli zbyt szybko zużyjesz cały bulion możesz użyć również gorącej wody). Gotuj do miękkości dyni i do momentu, w którym ziarenka ryżu będą al dente, miękkie z zewnątrz, twarde w środku (dlatego do risotto używamy specjalnych odmian ryżu, bo w środku zawierają one tzw. perłę, która się nie rozgotowuje). Na koniec dodaj schłodzone masło, potem parmezan. Dosmacz solą (tu, ostrożnie, bo bulion był solony) i pieprzem. Wyłącz palnik. Chwilę odczekaj zanim wyłożysz na talerze.
Konsystencja risotto powinna być półpłynna. Cały proces gotowania trwa 25-30 minut. Prawda, że proste, jak budowa tego, no… A efekt - nie będę owijać w bawełnę - palce lizać! J












Smacznego !

Beata :)


wtorek, 12 listopada 2013

Pani Ce Ha

Drodzy Czytelnicy,
...Wybaczcie...Nie mogłam się powstrzymać od napisania kilku soczystych słów na temat popularnej dziś Ewy Ch., marketingowego tworu, maksymalnie odwodnionego, nienaturalnie odtłuszczonego, o antypatycznym licu, który stał się nagle guru w dziedzinie fitnessu.

   Nikt mi nie powie , że do tak odpowiedzialnej roli/misji niepotrzebne jest kierunkowe wykształcenie, harówka praktycznie od przedszkola, masa wyrzeczeń i wieloletnie doświadczenie w pracy trenerskiej, a tu w życiorysie poza epizodem greckich wakacji i niezidentyfikowaną grecką siedzibą kursów sportowych - martwa cisza, wyrwa, mega urwisko.
     Okazało się, że Grecja słynie nie tylko z produkcji oliwy z oliwek i urzekających krajobrazów ale i z powoływania na świat trenerów - 'gwiazd' - Zeus chyba się lekko zdziwił ;)
Ciekawe też , że owa 'Afrodyta' (jak sama przyznała w jednym z wywiadów) korzysta z pomocy skalpela. Czyżby własne dzieło (super treningi) nie przynosiło jednak  pożądanych efektów iż trzeba oddawać się w ręce chirurgów plastyków...?

    Skąd tak masowe zaślepienie amatorszczyzną  i sztucznością...?

   Fitness to przecież pokorna, nieustająca praca nad swoim ciałem, udoskonalanie, rzeźbienie, korygowanie niedociągnięć natury ale w sposób bezinwazyjny, świadomy - w tym cały jego urok:) Pewnych cech swojego ciała danych od Matki Natury nie zmienimy. Możemy jednak przez odpowiednio dobrany trening i dietę, pozostając pod opieką profesjonalnych instruktorów z pasją podkreślić atuty swej urody, tuszując jednocześnie mankamenty.
   W pracy instruktorskiej nie ma miejsca (a czasem i sił;) na sztuczność...na lans...na przewracanie oczami w świetle fleszy, udawanie.
To harówa z piekła rodem i tylko taka praca daje efekty, uśmiech na Waszych twarzach nawet po najcięższych sesjach treningowych i Wasze nieustające powroty na sale 'tortur' :)
  Wśród najlepszych, doświadczonych instruktorów fitnessu 
                            zdanie o Pani Ce Ha;) jest je dno...uwierzcie mają rację;)


Na Zeusa ! Efcia do raju!



Meg (wersja lekko cięta)

niedziela, 3 listopada 2013

W formie na stoku!

   Powolutku, po cichutku, chciał nie chciał idą chłody, śniegi - ZIMY czas i czar, a z nią kolejny sezon narciarsko - snowboardowy:)
   Czy jesteście na niego gotowi?... i nie pytam o sprzęty, ciuszki, 'parapety', 'boazerię' ;) lecz o Waszą zjazdową fit  formę:)
    Ilekroć zażywam ukochanego, białego, 'snowbo' szaleństwa, obserwuję 'cepry' na stokach i włos mi się jeży na głowie (nawet pod konkretną czapką). Co do techniki jazdy nie będę się wypowiadać bo nie jestem fachowcem, co do formy, kondycji co nie co wiem;)
Wygląda to, delikatnie mówiąc bardzo źle...
 
   Poza słabą wydolnością organizmu (pamiętamy, że góry to dość wymagający klimat), brakuje elastyczności w stawach kolanowych, siły mięśnia czworogłowego uda , który spełnia funkcję stabilizatora naszego kolana, brakuje mięśni brzucha - odgrywających dużą rolę przy upadkach i zapobiegających urazom kręgosłupa. Mamy do czynienia z ogólnym zesztywnieniem mięśni tułowia co również nie pomaga w sytuacjach nagłego lądowania;) Jesteśmy narażeni na urazy, przeciążenia stawów i kręgosłupa, przyjemność z uprawiania białego szaleństwa blaknie.

Stąd mój skromny apel:
 Nie kończcie po 15 minutach na stoku w toboganie (choć ratownicy-chłopaki przystojne, wysportowane - nie warto!). Zduśmy muldy mocnym, elastycznym kolanem ;)
   Wykorzystajcie ostatni moment na gruntowne przygotowanie swojego ciała by z radością dzieciaka i w pełni bezpiecznie szusować z góralską przyśpiewką i temperamentem, godzinami... wśród pachnących smreków i magii gór :)


   Wzmacniamy kondycję, wybieramy zajęcia typu TBC, ABT , wracamy na siłownie - prosząc instruktora o specjalny 'zjazdowy' zestaw ćwiczeń wzmacniający nogi, brzuch i tzw: core (tułów) , zwracamy uwagę na stretching (przed i po treningu), wplatamy ćwiczenia pobudzające zmysł równowagi.

   Na koniec prawidłowy Squat:) - ćwiczenie baza: dla mocnych nóg, zgrabnych pośladków:)
Wydaje się prostym ćwiczeniem, które niestety łatwo zepsuć nie znając jego prawidłowej techniki.
Wersja podstawowa:



Pozycja wyjściowa -stopy ustawione równolegle na szerokość bioder, sylwetka wyprostowana, napięty brzuch, proste plecy;
 Zejście w dół (jak na zdj.) - ciężar ciała z tyłu na piętach, kolana minimalnie wysuwają się do przodu zachowując linię stóp, plecy proste, łopatki ściągnięte, głowa w naturalnym położeniu przez całe ćwiczenie;
Wyjście w górę - świadome, miednica do pionu, bez nadmiernego odchylenia (wygięcia) tułowia w tył, uważamy na dolny odcinek kręgosłupa, zabezpieczamy go napinając mięśnie brzucha oraz mięśnie pośladków.


 Squat (wersja podstawowa) z hantlami. 





Wypady (na zdjęciu przykładowo- zmiana nóg w wyskoku)



Uwagi: Kolano z przodu pozostaje pod kątem 90 st. ,w linii z palcami stóp;
Kolano z tyłu również zachowuje kąt 90 st, pięta skierowana w sufit bez skrętu do środka;
Plecy wyprostowane, mięśnie brzucha napięte.

Technika, technika i jeszcze raz technika :)


   Górskie szusowanie nie ma sobie równego...Piękno, bliskość gór, fenomenalne dotlenienie organizmu, rewitalizacja, odmłodzenie;) i mnóstwo dobrej zabawy. Czego chcieć więcej...dlatego powalczmy o formę i cieszmy się niepowtarzalnymi chwilami spędzanymi na śniegu :)


Pozdrawiam za moment snowboardowo...
Meg




czwartek, 24 października 2013

Potrzebny power! Złap Łosia;)

Dziś prezentujemy kolejną kulinarną niespodziankę, przygotowaną przez Beatkę:)
Łapmy energię już w sobotę wielkie święto dla miłośników fitnessu i sportu - Reebok Convention:)
Mnóstwo wspaniałych fit emocji i szalony maraton Zumby:)

a teraz...

Szybko, prosto, smacznie, zdrowo!

   Niedzielny obiad w bliskim gronie. Chcę podać coś smacznego, zdrowego i prostego do przyrządzenia, bo tak się składa, że będę miała mało czasu na przygotowania. W tej sytuacji wybór jest jeden – ryba! Padło na łososia, bo w sklepie akurat były świeżutkie, dobrej jakości filety.

   Pamiętam, że w jednym z komentarzy pod moim pierwszym wpisem, była prośba o potrawę z dorszem w roli głównej. Pamiętam i na pewno coś tutaj z niego wyczaruję. Jednak o tej porze roku trudno jest kupić filety z dorodnych świeżych dorszy. Wiosną w szczycie połowów odławiane są trochę większe, ale to i tak nie to, co pamiętam z dzieciństwa, kiedy dorsz był tak duży, że w sklepie rybnym zajmował „całą ladę”. Ale wówczas, nie wiedzieć dlaczego, była to ryba pogardzana i bez problemu można ją było kupić w dobie nawet najcięższego kryzysu. Dzisiaj to co innego, to delikates. Niestety, w dzisiejszych czasach jest tak, że dorsz bałtycki osiąga rozmiary śledzia, a śledź szprotki… Od kilku lat spędzam wiosną krótki urlop nad Bałtykiem, najchętniej w Kołobrzegu. Żeby wykorzystać czas i miejsce żywię się wówczas prawie wyłącznie rybami, kupując je z pierwszej ręki, tj. od rybaków w porcie. I od nich słyszę narzekania, że z roku na rok dorszy w Bałtyku jest coraz mniej, a te, które łowią są małe i wychudzone. Zdaniem rybaków, to wina paszowców, wielkich statków masowo wyławiających z Bałtyku wszystko co wpadnie w ich gigantyczne sieci (celem przerobienia na paszę – mączkę rybną), w tym szprota, który jest głównym pożywieniem dorsza. To problem bardzo złożony, do rozwiązania przez specjalistów od rybołówstwa na szczeblu Unii Europejskiej. 
   Jednak konkluzja, tej ciut przydługiej dygresji, jest taka, że tego typu jednostki, odławiające na skalę przemysłową, a wręcz rabunkową, powinny mieć zakaz wstępu na Bałtyk, bardzo małe morze w skali globalnej. A póki co, w tym zakresie nie ma regulacji, w przeciwieństwie (o ironio!) do rybaków poddawanym rygorom tzw. kwot połowowych. To niepokojące o tyle, że całkiem szybciej niż nam się wydaje, w zasięgu ręki możemy mieć „dary morza” pochodzące wyłącznie z azjatyckich hodowli, w których o normach sanitarnych i zdrowotnych jeszcze nie słyszeli.

   Ale, ale, gdzieś odpłynął nasz łosoś, (dla Meg Łoś;) więc ad rem i voila!

Łosoś z kaparami w sosie na białym winie
Składniki (dla 3 osób):
filet z łososia ze skórą, oskrobaną z łusek (ok. 0,5 kg),
2 łyżeczki marynowanych kaparów (jeśli ktoś nie lubi mogą być pokrojone zielone oliwki bez pestek),
1 ząbek czosnku,
świeży tymianek (użyłam listków z 3 gałązek),
2 łyżki posiekanego koperku,
oliwa do smażenia (nie za dużo, bo potem ją zjecie z sosem, ok. 2-3 łyżek),
100 ml białego wytrawnego wina,
1 łyżeczka schłodzonego masła,
sól i pieprz.

Łoś;)

Jako dodatek podałam ryż długoziarnisty (1 szklanka) gotowany w wodzie z przyprawami. Do osolonego wrzątku wrzuciłam opłukany w zimnej wodzie ryż, łodyżki tymianku (którego listki wykorzystałam do ryby), 1 łyżeczkę mielonych nasion kolendry, 1 łyżeczkę mielonego kminu. Ryż gotuję tak jak makaron, w sporej ilości wrzątku, kilka minut. Próbuję, kiedy jest miękki (ale nie rozgotowany – brrr!) odcedzam na sicie, na chwilę odstawiam, po czym jest sypki, gotowy do jedzenia.

Z warzyw znów cykoria (bardzo smaczna w tym sezonie), tak jak do Jaglotto z maślakami (patrz we wpisie „Trzymaj się zasad!”), choć tym razem, zamiast białej dałam czerwoną cebulę, a zamiast soku z cytryny sok z limonki.

Umytą, poporcjowaną rybę oprósz solą i pieprzem, odstaw na ok. 0,5 godziny do lodówki. Tak zamarynowaną usmaż na rozgrzanej oliwie. Czas smażenia zależy od grubości ryby. Moje filety były grube, więc smażyłam je ok. 4 minut z każdej strony. Gdy ryba jest usmażona na patelnię wlej wino, zamieszaj patelnią, chwilę gotuj, żeby alkohol odparował, dodaj wyciśnięty ząbek czosnku, kapary, tymianek i koperek (ja akurat miałam koperek z fenkuła, który daje bardzo ciekawy lekko anyżowy smak).
Na koniec, kiedy smaki już się wymieszają, dodaj masło, które zepnie sos aksamitną klamerką J.
Cała „zabawa” trwała nie więcej niż 30 minut. Równolegle z gotowaniem ryżu, zdążycie przygotować rybę. A gwarantuję, że warto.
Palce lizać!

Pozdrawiam

Beata

czwartek, 17 października 2013

Deto - Piątka !

   Coraz częściej na moich zajęciach i po-treningowych 'pogadankach';) pojawia się temat detoxu organizmu - a z nim liczne pytania, czy warto, czy zdrowo i jak się do tego zabrać:)
Jeśli nie jesteście przekonani co do całej akcji 'odtruwania' , potrzeba Wam więcej czasu na przemyślenie strategii  proponuję na początek wprowadzenie drobnych modyfikacji w codziennej diecie by poprawić samopoczucie, zrobić coś tak dla siebie:)
   Redukujemy węglowodany (zwłaszcza produkty z białej mąki), tłuszcze przemysłowe (zawarte min we wszystkich słodyczach ze sklepowych półek), alkohol, nabiał, kofeinę, cukier i próbujemy częściej wykorzystywać w swoich kulinarnych 'szaleństwach' pięć produktów, które w sposób naturalny uaktywnią procesy detoksykacji organizmu. Nasza deto- piątka to:

1/ Herbata - najlepiej liściasta , parzona umiejętnie w zależności od rodzaju, zawiera polifenole, które stanowią największą grupę przeciwutleniaczy, w sposób naturalny odtruwają organizm;
2/ Kapusta - naturalny diuretyk, w 92% składa się z wody, zawiera minerały, witaminy C, K, E, A, kwas foliowy i błonnik;
3/ Czosnek- potrafi skutecznie odstraszyć;) ale warto go od czasu do czasu przemycać z racji dobroczynnego wpływu na układ krążenia, obniżania poziomu złego cholesterolu i stresu , licznych związków bakteriobójczych, które w sobie zawiera, flawonoidów, witamin z grupy B. Czosnek zawiera również sole mineralne ,a wśród nich związki selenu, wapnia, fosforu, żelaza, magnezu, niewielką ilość uranu, błonnik. Poddany obróbce termicznej traci swoje właściwości bakteriobójcze, zachowuje jednak aktywność  przeciwgrzybiczą i działa jako antyutleniacz, przeciwdziałający arteriosklerozie, starzeniu się i nowotworom.
4/ Zielone warzywa- zawarty w nich chlorofil ma właściwości antyoksydacyjne, przeciwzapalne, pomaga w neutralizowaniu toksyn, dostarcza magnezu, ma właściwości anty- mutagenne, anty-kancerogenne i antymiażdżycowe ;
5/ Woda - staramy się wypijać min 8 szklanek wody dziennie ; 1 litr na 1 godzinę treningu.

Jak dla mnie nr 5 to nie lada wyzwanie;) zwłaszcza zimą...dlatego próbuję przysłowiowo 'kombinować', również na ciepło ,dodając do wody cytrynę, odrobinę miodu, w chłodne dni imbir;) a Wy jakie macie pomysły na dobroczynne nawadnianie...?

P.S
Mam nadzieję , że piątka będzie Wasza i przyniesie pozytywne efekty;)

Pozdrawiam na piątkę;)
Meg



sobota, 12 października 2013

Trzymaj się zasad!

   Kolejna kulinarna niespodzianka specjalnie dla Was:) Koniecznie wypróbujcie - dla zdrowia dla smaku! Na prawdę warto:)
Meg


Trzymaj się zasad – jedz jagłę!
Po raz kolejny Fit o’clock stał się dla mnie inspiracją i impulsem do refleksji, że oto, mimo iż przykładam dużą wagę do jedzenia i jego jakości, to dotychczas nie wykorzystywałam w kuchni kaszy jaglanej. Znam walory smakowe i dietetyczne wielu innych kasz, które często goszczą w moim jadłospisie, jednak, o zgrozo, nie jaglana!... To wielki błąd, który zaczęłam z przyjemnością naprawiać. A dużo jest do naprawienia, bo jaglana to królowa kasz. Jedyna kasza zasadotwórcza w procesie trawienia, a więc odkwaszająca organizm, co ma tak wielkie znaczenie dla zdrowia współczesnego konsumenta. Poza tym (w dużym skrócie, bo walorów ma tyle, że w dietetyce niejeden chyba zrobił z niej doktorat) jest bogata m.in. w substancje mineralne jak wapń, żelazo, potas, fosfor, zawiera lecytynę, pełnowartościowe białko, witaminy z grupy B, aminokwasy, krzemionkę (!)…Ma właściwości antywirusowe i wysuszające stąd jaglankę podaje się przy przeziębieniu i zapaleniu górnych dróg oddechowych. Należy do najbardziej lekkostrawnych produktów zbożowych, nie zawiera glutenu, a jednocześnie jej spożycie zapewnia dużą dawkę energii w postaci węglowodanów złożonych. Na koniec argument kluczowy – regularne spożywanie tej drobnej kaszy, w połączeniu z poddawaniem się torturom zadawanym przez Meg (z uwzględnieniem kilku pomniejszych zasad dietetycznych), zagwarantuje nam sylwetkę „włóczni pogańskiej”, że użyję określenia Mistrza Sienkiewicza J. Sami powiedzcie, jak tego nie jeść?...
Sposobów przyrządzania jest wiele i na różne okazje. Można ją jeść na śniadanie (np. z dodatkiem mleka), obiad, kolację i deser. Zamierzam robić wiele prób i testów. Niektórymi, co smaczniejszymi, chętnie się tu z Wami podzielę. Na początek jeden z prostszych, dających jednocześnie pełne danie.

Jaglotto z maślakami
Bardzo lubię risotto. Robię je często, na różne sposoby. Nie raz o jego charakterze zdecydowała zawartość lodówki. I znów, tak jak w przypadku dań z rybami, niesłusznie powszechnie uważa się, że risotto jest trudne w przygotowaniu. Analogicznie jest z jaglotto J. Voila!

Składniki (tymi najadły się 3 osoby):
25 dkg kaszy jaglanej,
25 dkg oczyszczonych i obranych ze skórki maślaków (kupiłam już takie na bazarze),
1 cebula (średniej wielkości),
1 ząbek czosnku,
0,5 litra bulionu,
świeży tymianek (listki zerwane z kilku gałązek), opcjonalnie może być suszony,
posiekana natka pietruszki,
2-3 łyżki oliwy,
1 płaska łyżka masła prosto z lodówki,
garść startego parmezanu (można go pominąć, ale zdecydowanie wzbogaca smak),
pieprz i sól (ale z tą ostrożnie, bo bulion i parmezan są słone).


Posiekane cebulę i czosnek zeszklij na oliwie, dodaj maślaki (większe można przekroić, mniejsze w całości), lekko posól, żeby szybciej odparowały wodę, dodaj tymianek, wsyp kaszę (uprzednio 2-3 krotnie przepłukaną wodą i odsączoną), chwilę przesmaż i zaczynaj dodawać ciepły bulion. Trzeba to robić stopniowo, żeby kasza wchłaniała wilgoć i pęczniała. Na początku można wlewać więcej, a w miarę gotowania coraz mniej. Ja to robię na tzw. oko, wlewam z garnka, w którym jest bulion, ale można sobie odmierzać np. chochelką (oczywiście niezbyt dużą, najlepiej taką, jaką podalibyście do wazy z zupą), na początku 2 potem po jednej. Różnie to robią inni, ale ja zarówno risotto, jak i jaglotto gotuję pod przykryciem. Uważam, że przyspiesza to cały proces. Jeśli zdarzy się, że zużyjecie cały bulion, a uważacie, że kasza nie jest jeszcze ugotowana, nie ma problemu, można dodawać ciepłą gotowaną wodę.
Kiedy kasza jest już miękka dodaj masło, dokładnie wymieszaj, wyłącz palnik, dodaj parmezan, natkę pietruszki, wymieszaj i po chwili wyłóż na talerze.
Cały proces gotowania zajmuje ok. 30 minut.

Żeby dopełnić danie można przyrządzić np. sałatę na ulubiony sposób. Ja tym razem zrobiłam sałatkę z cykorii (uprzednio pokrojoną moczę w zimnej wodzie, żeby pozbyć się gorzkiego smaku i odsączam na sicie), posiekanej szalotki i mojego sosu vinegret (oliwa, jasny sos sojowy zamiast soli, sok z cytryny, pieprz).

Palce lizać! Zresztą, sprawdźcie sami J.

Smacznego!

Beata






środa, 2 października 2013

Fit Hit - Decha/Plank

   Absolutnym hitem treningowym, który polecam jest szalenie wszechstronna, choć wymagająca sporo pracy nad prawidłowym ułożeniem ciała  - DESKA:)
   Ćwiczenie stopniowane pod względem trudności, wykonywane z użyciem małych, dużych piłek, wałka lub zwyczajnie 'saute';) Praktykowane regularnie skutecznie wzmacnia większość partii mięśniowych ( tj: obręcz barkowa, ramiona, mięśnie grzbietu, brzuch, mięśnie nóg). Efekty poczujecie w dość krótkim czasie ale tylko przy prawidłowej technice i regularnej praktyce!
   Nasz target -W pozycjach deski dążymy do ułożenia głowy, pleców, nóg w jednej linii przy zachowaniu kąta 90 st względem podłogi (dotyczy to ramion, łokci, talii - w zależności od pozycji).

   Poniżej pokazane zostały różne konfiguracje deski:

Pozycja wyjściowa do deski (zdj nr 1) - wymaga prawidłowego ułożenia pleców (ściągnięte, płaskie łopatki, opuszczone barki) w jednej linii z głową, przy mocno wciągniętym brzuchu; ćwiczenie niezbędne dla osób początkujących;


Zdj nr 1











Basic plank (zdj nr 2) -wersja podstawowa deski na łokciach - baza  dla wersji o wyższym stopniu trudności (przykład zdj nr 3) wymagających większej siły, elastyczności i prawidłowo ustawionej sylwetki;


Zdj nr 2


Zdj nr 3















Side plank (zdj nr 4) - wersja podstawowa , 


Zdj nr 4

Side plank and lift z nogą do boku (zdj nr 5)

Zdj nr 5

Wersja dla zaawansowanych - Side plank with big toe hold - (zdj nr 6)

Zdj nr 6



   Wszystkie wersje deski na łokciach mogą być wykonywane w pozycji wysokiej (proste łokcie), przy zachowaniu prawidłowej linii ramion  (bark-dłoń prostopadle do podłogi), płaskich plecach (łopatki ściągnięte, barki opuszczone) , a w przypadku side plank - przy zachowaniu otwartej klatki piersiowej, bez napięć w szyi, unosząc talię, wciągając brzuch. Nie zapominamy o pracy nóg (kolana proste, mięśnie ud napięte).

   Pozycja wyjściowa tak niepozorna, zwłaszcza na początku przysparza sporo trudności w prawidłowym ustawieniu pleców, zwłaszcza w odcinku lędźwiowym kręgosłupa.
U osób z pogłębioną lordozą 'techniczna' deska staje się prawdziwym wyzwaniem. Typowym błędem jest rozluźnianie mięśni brzucha przez co lędźwie 'zapadają się', obciążając niebezpiecznie kręgosłup.

   Przygodę z deską dobrze jest rozpocząć pod okiem instruktora bądź ćwicząc z wykorzystaniem lustra, kontrolując ułożenie całego ciała.
Na moich treningach staram się przykładać dużą wagę do techniki wykonywanych ćwiczeń, zwłaszcza w przypadku tak trudnych, kompleksowych form jakimi są zaprezentowane dziś DECHY;)

Deska to słodki 'kat' :) - wymaga dużej pracy, cierpliwości , skupienia i pokory ale uwierzcie warto podjąć ten trud, a Wasze ciało stanie się silne i super fit.

Trzymam za Was kciuki !
                  i
Nieustająco pozdrawiam

Meg

Serdeczne Podziękowania dla Dominiki Kołodziejskiej za sesję zdjęciową:)




czwartek, 26 września 2013

Bardzo :)

Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich moich Czytelników i Czytelniczki :)
Jesteście SuperFit;) Niech moc będzie z Wami!



Meg

Więcej zasad! :)

   Dziś pokusiłam się (za namową jednej z moich przemiłych kursantek:) co nieco wspomnieć o problemie zakwaszenia organizmu oraz diecie alkalicznej (odkwaszającej), która pozwala przywrócić równowagę kwasowo- zasadową, wpływa korzystnie na nasze mięśnie, masę kostną (zmniejsza utratę wapnia z ustroju) i ogólne samopoczucie. Obfituje w związki mineralne, błonnik i antyoksydanty, jest niskokaloryczna.

   Współczesna dieta obfituje w żywność zwiększającą poziom pH organizmu. Nadmierne spożycie produktów wysoko przetworzonych,  pochodzenia zwierzęcego, cukru, kawy i innych używek może obciążać organizm, powodować osłabienie i zaburzenia gospodarki mineralnej, problemy ze stawami, z trawieniem i wiele innych przypadłości. Mówi się nawet o zwiększonej podatności na choroby nowotworowe.
   Podstawą diety alkalicznej są warzywa (zwłaszcza bulwiaste), owoce o niskiej zawartości cukru, orzechy, rośliny strączkowe, pełne ziarna zbóż.
Aby cieszyć się dobrym zdrowiem nasza dieta powinna składać się w 60 % z żywności zasadotwórczej i maksymalnie w 40% z żywności kwasotwórczej. Prawidłowe pH krwi to 7,36.


Poniżej zestawienie zasado- i kwasotwórczych produktów

FOOD CATEGORYHigh AlkalineAlkalineLow AlkalineLow AcidAcidHigh Acid
BEANS, VEGETABLES, LEGUMESVegetable Juices, Parsley, Raw Spinach, Broccoli, Celery, Garlic,Barley GrassCarrots, Green Beans, Lima Beans, Beets, Lettuce, Zucchini, CarobSquash, Asparagus, Rhubarb, Fresh Corn, Mushrooms, Onions, Cabbage, Peas, Cauliflower, Turnip, Beetroot, Potato, Olives, Soybeans, TofuSweet Potato, Cooked Spinach, Kidney BeansPinto Beans, Navy BeansPickled Vegetables
FRUITDried Figs, RaisinsDates, Blackcurrant, Grapes, Papaya, Kiwi, Berries, Apples, PearsCoconut, Sour Cherries, Tomatos, Oranges, Cherries, Pineapple, Peaches, Avocados, Grapefruit, Mangoes, Strawberries, Papayas, Lemons, Watermelon, LimesBlueberries, Cranberries, Bananas, Plums, Processed Fruit JuicesCanned Fruit
GRAINS, CEREALSAmaranth, Lentils, Sweetcorn, Wild Rice, Quinoa, Millet, BuckwheatRye Bread, Whole Grain Bread, Oats, Brown RiceWhite Rice, White Bread, Pastries, Biscuits, Pasta
MEATLiver, Oysters,Organ MeatFish, Turkey, Chicken, LambBeef, Pork, Veal, Shellfish, Canned Tuna & Sardines
EGGS & DAIRYBreast MilkSoy Cheese, Soy Milk, Goat Milk, Goat Cheese, Buttermilk, WheyWhole Milk, Butter, Yogurt, Cottage Cheese, Cream, Ice CreamEggs, Camembert, Hard CheeseParmasan, Processed Cheese
NUTS & SEEDSHazelnuts, AlmondsChestnuts, Brazils, CoconutPumpkin, Sesame, Sunflower SeedsPecans, Cashews, PistachiosPeanuts, Walnuts
OILSFlax Seed Oil, Olive Oil, Canola OilCorn Oil, Sunflower Oil, Margarine, Lard
BEVERAGESHerb Teas, Lemon WaterGreen TeaGinger TeaCocoaWine, Soda/PopTea (black), Coffee, Beer, Liquor
SWEETENERS, CONDIMENTSSteviaMaple Syrup, Rice SyrupRaw Honey, Raw SugarWhite Sugar, Processed HoneyMilk Chocolate, Brown Sugar, Molasses, Jam, Ketchup, Mayonnaise, Mustard, VinegarArtificial Swe

   Nie jestem zwolenniczką radykalnych diet zachęcam jednak do ograniczenia spożycia 
(a najlepiej wyeliminowania) czerwonego mięsa, niezdrowych tłuszczy, białej mąki  oraz cukru. Poczujecie znaczną różnicę w samopoczuciu i przede wszystkim będziecie zdrowsi :) 

Pozdrawiam owocowo

Meg