wtorek, 12 listopada 2013

Pani Ce Ha

Drodzy Czytelnicy,
...Wybaczcie...Nie mogłam się powstrzymać od napisania kilku soczystych słów na temat popularnej dziś Ewy Ch., marketingowego tworu, maksymalnie odwodnionego, nienaturalnie odtłuszczonego, o antypatycznym licu, który stał się nagle guru w dziedzinie fitnessu.

   Nikt mi nie powie , że do tak odpowiedzialnej roli/misji niepotrzebne jest kierunkowe wykształcenie, harówka praktycznie od przedszkola, masa wyrzeczeń i wieloletnie doświadczenie w pracy trenerskiej, a tu w życiorysie poza epizodem greckich wakacji i niezidentyfikowaną grecką siedzibą kursów sportowych - martwa cisza, wyrwa, mega urwisko.
     Okazało się, że Grecja słynie nie tylko z produkcji oliwy z oliwek i urzekających krajobrazów ale i z powoływania na świat trenerów - 'gwiazd' - Zeus chyba się lekko zdziwił ;)
Ciekawe też , że owa 'Afrodyta' (jak sama przyznała w jednym z wywiadów) korzysta z pomocy skalpela. Czyżby własne dzieło (super treningi) nie przynosiło jednak  pożądanych efektów iż trzeba oddawać się w ręce chirurgów plastyków...?

    Skąd tak masowe zaślepienie amatorszczyzną  i sztucznością...?

   Fitness to przecież pokorna, nieustająca praca nad swoim ciałem, udoskonalanie, rzeźbienie, korygowanie niedociągnięć natury ale w sposób bezinwazyjny, świadomy - w tym cały jego urok:) Pewnych cech swojego ciała danych od Matki Natury nie zmienimy. Możemy jednak przez odpowiednio dobrany trening i dietę, pozostając pod opieką profesjonalnych instruktorów z pasją podkreślić atuty swej urody, tuszując jednocześnie mankamenty.
   W pracy instruktorskiej nie ma miejsca (a czasem i sił;) na sztuczność...na lans...na przewracanie oczami w świetle fleszy, udawanie.
To harówa z piekła rodem i tylko taka praca daje efekty, uśmiech na Waszych twarzach nawet po najcięższych sesjach treningowych i Wasze nieustające powroty na sale 'tortur' :)
  Wśród najlepszych, doświadczonych instruktorów fitnessu 
                            zdanie o Pani Ce Ha;) jest je dno...uwierzcie mają rację;)


Na Zeusa ! Efcia do raju!



Meg (wersja lekko cięta)

4 komentarze:

  1. W niechlubnych czasach, w których rekordy popularności bije się szokując lub wywołując skandale, przypadek Pani Ce Ha można zaliczyć do tej samej kategorii... Produkt markowo opakowany, masowo obecny gdzie wzrokiem sięgnąć (apropopo jeszcze nie sprawdzałam w lodówce... ;)), wypromowany dzięki wielkim pieniądzom i ogromnej pracy speców od marketingu, w środku pusty jak wydmuszka. Ale to nie ma znaczenia, najważniejsze, że masowy odbiorca podatny na te manipulacje pozwala zarobić megapieniądze...
    Ja stawiam na metodyczne zmagania na sali tortury, bo to buduje moją siłę.
    Entuzjastka fitnessu bez skalpela :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uważam, że to niezwykle smutne, że odpowiednia ilość pieniędzy wpompowanych w promocję pozwoli stworzyć "gwiazdę" - a co gorsza "eksperta" - z dowolnej miernoty...

    OdpowiedzUsuń