Chef & Entuzjastka 'fitnessu bez skalpela':) jedna z moich wspaniałych fit-wojowniczek:)
Łapmy wyjątkowe chwile nie tylko te na sali 'tortur'!
Meg
Bądź dla siebie dobry!
Wszystkie
te myśli i skuteczne metody postępowania przepełnione wysiłkiem, którymi od
kilku tygodni dzieli się z nami Meg, można sprowadzić do wspólnego mianownika –
„bądź dla siebie dobry!”. Być może ktoś w pierwszym odruchu się z tym nie
zgodzi, ale myślę, że po chwili zastanowienia zmieni zdanie. Bo, czy osiąganie
celów i wymarzonych efektów okupione trudem i systematyczną pracą, nie daje
większej satysfakcji, niż coś, co przyszło bez nakładów i konsekwencji w
postępowaniu?... Jeżeli czasem tak się zdarzy, to przyjemność jest krótkotrwała
i ulotna. Kluczem do sukcesu jest tu umiejętne zagłuszanie (wspomnianego już
przez Meg) leniwca, którego każdy z nas w sobie nosi.
Jednak,
aby mieć energię na ten „fitness bez skalpela”, wylewanie hektolitrów potu,
spalanie kilogramów tłuszczu, doprowadzanie serca do szaleństwa ;), w ramach
bycia dla siebie dobrym, koniecznie musimy odpowiednio się odżywiać.
Pamiętajcie – „jesteśmy tym, co jemy”. Stan idealny jest wówczas, gdy sami
przyrządzamy swoje posiłki lub ktoś to robi dla nas, ale wiemy, co trafiło do
garnka i ostatecznie do naszego żołądka.
Uwierzcie
mi, gotowanie to wielka frajda. Od lat się tym bawię. Nieustannie poszukuję
inspiracji, czasami „rozbieram” to, co smakuje mi podane na restauracyjnym
talerzu, by potem próbować odtworzyć to (z lepszym lub gorszym skutkiem J) w zaciszu domowej kuchni i sprawić
przyjemność bliskim, przyjaciołom, znajomym, sobie…
Chętnie
tu niekiedy podzielę się z wami sprawdzonymi przepisami. Tym, co odkryję lub
może wymyślę. Wiem, że uwikłani w codzienność na ostatnim miejscu stawiamy myśl
o gotowaniu. Też nie robię tego na co dzień, bo brak czasu i sił. Ale
przynajmniej dajcie się przekonać i metodą małych kroków, raz na jakiś czas,
podejmijcie ten trud zadbania o siebie również przez żołądek. Poza tym, gotowanie
jest modne. Niemal wszyscy gotują. W telewizji, w centrum handlowym, na ulicy,
w parku, a ostatnio nawet słuchałam jak gotowali w radiu. Nie wahajcie się i
też bądźcie trendy!
Na
początek, póki jeszcze jesteśmy w wakacyjnym klimacie, może jedno z urlopowych
wspomnień. Danie bardzo proste w przygotowaniu, a jednocześnie odżywcze i
smaczne. Voila!
Dorada
pieczona z zieloną fasolką i pomidorami
Wbrew
częstym obawom, dania z ryb są zwykle bardzo proste w przygotowaniu i
szczególnie, gdy naśladując Włochów, użyjemy oszczędnej ilości składników, to
nie zagłuszymy głównego bohatera, a potrawa będzie smaczna i efektowna.
Poza tym coraz szersza jest oferta morskich stworów w naszych sklepach i na
targowiskach, do niedawna niedostępnych i egzotycznych. Świeżą doradę można
kupić bez problemu.
2
dorady oczyszczone z łusek i wypatroszone,
30-40
dkg zielonej fasolki szparagowej,
2
średniej wielkości pomidory,
garść
czarnych oliwek bez pestek,
2 ząbki
czosnku,
cytryna,
bazylia,
tymianek (najlepiej świeże, ale mogą być też suszone),
2-3
łyżki oliwy z oliwek,
sól,
pieprz.
Rybę
oprósz solą na zewnątrz i wewnątrz. Rozetrzyj posiekany czosnek z odrobiną
soli, wymieszaj ze skórką otartą z cytryny, sokiem wyciśniętym z połowy
cytryny, posiekanymi ziołami (świeżych po małej garstce listków, suszonych po
szczypcie), dodaj 1-1,5 łyżki oliwy i dokładnie wymieszaj. Powstałą pastą
dokładnie natrzyj ryby, w środku i na zewnątrz i odstaw do lodówki na min. 30 minut.
W tym
czasie zblanszuj fasolkę, tj. wrzuć do osolonego wrzątku i gotuj 6-8 minut.
Odlej i lekko przestudź. Sparz pomidory wrzątkiem, obierz ze skóry i pokrój na cząstki.
Na
blasze wysmarowanej oliwą rozłóż warzywa wymieszane z kolejną porcją ziół,
oliwy, soli i pieprzu. Obok połóż ryby. Wstaw do nagrzanego do 180oC
piekarnika i piecz ok. 25 minut. Ryba powinna się przyrumienić. Aby się
upewnić, czy jest upieczona, podważ skórkę – mięso powinno być matowe (nie
szkliste) i łatwo rozdzielać widelcem. Palce lizać! J
Pozdrawiam
Beata
Przepis fajny, wypróbowałam z pstragiem bo nie było świeżej dorady.
OdpowiedzUsuńWyszło pysznie. Polecam
Wspaniale! Na pewno wyszło smakowicie:) Pozdrawiam :)
UsuńOj, tak, tak - palce lizać! Tylko dorzuciłabym do przepisu jeszcze, żeby doradę obficie popić winem - wszak rybka lubi pływać...
OdpowiedzUsuńA może by tak Chef wrzucił coś z dorsza na blog? Z góry dziękuję
Na pewno i z dorszem w roli głównej coś wyczarujemy:) Pozdrawiam
Usuń